+5
seba 19 lutego 2016 10:53
Image

Image

Image

W międzyczasie łapiemy GPS i okazuje się, że jednak dobrze jechaliśmy i trzeba wrócić na kurs. Jedzie pierwsze 23, pełne, drugie, pełne, trzecie pełne. Sic! W końcu udaje nam się złapać autobus i docieramy na samą górę do Buddy. Wstęp 32 HKD.

Image

Image

Image

Po kilkudziesięciu schodach jesteśmy na miejscu gdzie wchodzimy do wewnątrz posągu. W środku same napisy po chińsku, więc nic specjalnego. Jak to kolega określił "napisy na białym tle wyglądają jak reklamy w korei". Wychodzimy, nic tu po nas. Schodzimy na dół to świątyni.

Image

Image

Image

Widzimy stragany z suwenirami, tu są o połowę tańsze niż w mieście. Robimy zapasy i łapiemy 23 na sam dół. Droga wiedzie pośród lasów, nad kilkoma zatoczkami. Widoki godne uwagi, zwłaszcza, że na dole, nie ma już takiej mgły. Kilka fot przez szybę i jesteśmy na stacji metra.

Image

Image

Image

Czas coś zjeść (polecam FoodRepublic) i wracać do Kowloon, skąd płyniemy statkiem na Central. Stąd idziemy na The Tram Peak, gdzie widzimy ogromną, gigantyczną kolejkę na wjazd. Minimum 2h stania, szukamy planu awaryjnego. Odpalam mapę, pokazuje że spacerem jest 45 minut na górę. Wybieramy opcję B, pokonując dziesiątki schodów i stromych podejść. Trasa jest naprawdę męcząca, zwłaszcza po tylu intensywnych dniach. Oby widok był tego warty. Po ok godzinie, docieramy na szczyt. Zaczyna się ściemniać, czyli coś na co czekamy.

Image

Na ten legendarny widok z pocztówek. Dookoła Victoria Peak jest trasa spacerowa o długości 2,5 km. Ruszamy. Jest już całkowicie ciemno i nagle, tuż za rogiem wyłania się obrazek, który odbiera mi mowę. Nieziemski widok, miejska dżungla u moich stóp, która onieśmiela. Jest tyle przymiotników, ale nagle brak tego właściwego, który zdefiniuje wrażenia. Jeśli rafaello wyraża więcej niż tysiąc słów, to nie znam ilości tych czekoladek, które opiszą to doznanie. Robimy dziesiątki zdjęć z nadzieją, że choć jedno będzie tym pocztówkowym.

Image

Image

To miasto wciąż mnie zaskakuje. Świat staje w miejscu, naprawdę, ale niestety czas wracać. Początkowo planujemy wagonikiem, ale po szybkiej weryfikacji kolejki, wybór pada na spacer w dół. Po 30 minutach jesteśmy w centrum i kręcimy po okolicy.

Image

Image

Czas przepłynąć na Kowloon i usiąść nad zatoką w towarzystwie złocistego napoju. Chyba nigdy nie smakował on tak wybornie jak tu. Wieczór dobiega końca, żal mi się rozstać z tym magicznym miejscem i postanawiam, że muszę tu kiedyś wrócić.

Image

Image

28.02 - Wracamy

4.30, wstajemy, aby zdążyć na pierwszy AirportExpress o 5.54. Po 20 minutach, meldujemy się w check-in, w którym nie ma kompletnie kolejki. Miły początek dnia. Wybieramy miejsca przy oknie, sprawne security i siedzimy przy gate 524, skąd wylatujemy do Pekinu. Nad Hong Kongiem wstaje słońce, jest piękna pogoda. Idealna, aby zapakować się do A321-200 i pofruwać nad chmurami. O 11.45, lądujemy w stolicy chin, gdzie zostawiamy plecaki i ruszamy w miasto. Za 25 juanów dojeżdżamy do stacji metra skąd przesiadamy się w linię jasnoniebieską. Chcemy zobaczyć budynek telewizji. Wychodzimy na powierzchnię i jest okrutnie zimno do tego porywisty wiatr.

Image

Image

Odzwyczailiśmy się od takich temperatur. Masakra. Dochodzimy do kolejnej stacji, skąd jedziemy na plac (Tian’anmen West).

Image

Za 3 juany wchodzimy do jednego z ogrodów, skąd chcemy udać się do zakazanego miasta. Ale coś nas tknęło i sprawdziliśmy fundusze. Sic, mamy ich za mało. Znajdujemy ze 3 bankomaty, które nie działają z naszymi kartami lub są nieczynne. Nikt nie mówi po angielsku, a każde przejście podziemne wymaga przejścia przez security. Zdezorientowani, wchodzący na nas ludzie, są coraz bardziej męczący. Co za irytujące miasto. W końcu udaje nam się znaleźć bankomat i wypłacić juany (metro thian’anmen east). Wracamy na główny plac, jest przed 16 i czeka nas niemiła niespodzianka.

Image

Image

Image

Image

Zakazane miasto jest już zamknięte.

Image

Image

Irytację potęguje wszechobecne zimno, które nas przeszywa na wylot. Idziemy do parku Beihai, położonego nad wodą. Idealnie na taką pogodę, brawo my.

Image

Image

Wieje okrutnie, szybko przeskakujemy do parku Jingshan.

Image

Chwila spokoju. Mamy dość zimna, miasta, ludzi.Chyba zmęczenie i pogoda wzięła górę. Idziemy do najbliższej stacji metra i udajemy się w kierunku lotniska. Nasz terminal jest kompletnie pusty, (czwarty raz byłem na T3 i zawsze wygląda tak samo).

Image

Tam spędzamy około 5/6 godzin i startujemy naszym A330 do Wiednia. Po godzinie pierwszy serwis, a potem już błogie spanie.

Image

Półtorej godziny przed lądowaniem drugi serwis, tym razem śniadaniowy.

Image

Punkt 6.45, siadamy na austriackiej płycie lotniska, skąd łapiemy pociąg do Vien Hauptbahnhof (4,4e zamiast 12e airport expresem). Oba jadą podobną ilość czasu.

Image

Teraz już tylko PolskiBus do Katowic, gdzie przesiadamy się na autobus do Krakowa.

Witamy w domu;)))

PODSUMOWANIE
To był dość szalony pomysł, ale udało się go zrealizować. Warto było czasem niedosypiać i odwiedzić te na pozór podobne, ale kompletnie różne miejsca. W każdym z nich zwiedziliśmy to co założyliśmy, a nawet więcej. Kilka słów o każdym mieście.

Seul - Hermetyczna namiastka Korei
Urokliwe i chyba niedocenione przez turystów miasto, w którym połaczona jest nowoczesność z historią i klimatyczną architekturą świątyń. Sprawia wrażenie dość hermetycznego, zamkniętego i niedostępnego dla innych miejsca, o czym świadczy choćby brak "białych" ludzi. Seul sprawił, że tak może wyglądać namiastka Japonii, do której zapragnąłem pojechać.

Tajwan - Parki i pierwszy drapacz chmur
Zdecydowanie mniej urokliwy niż Seul, z nieco odmienną architekturą. Budynki przypominają niektóre z Tajlandii czy Malezji. Jednak Tajwan ma wyjątkowo piękny park na wybrzeżu i jeszcze nieodkryte przeze mnie mnie miejsca wewnątrz wyspy.

Bangkok - Tajski folklor
To folklor, coś zupełnie innego. Tego trzeba doświadczyć, poznać, poczuć i posmakować. To jedzenie, klimat, kicz i czasem odpychające miejsca czy zapach sprawiają, że albo go pokochasz albo znienawidzisz. Drugi fakt to taki, że jest zupełnie inny niż rejon wysp czy Krabi i w przeciwieństwie do Seulu czy Tajwanu, dość sporo tu turystów. Niestety.

Makau - Las Vegas Azji
Miejsce zupełnie inne, gdzie czuć powiem pieniędzy, hazardu i drogich marek. Idealne na jeden dzień, aby doświadczyć czegoś na kształt ciekawostki.

Hong Kong - Azjatycki Manhattan
To miasto zaskoczyło mnie swoim urokiem, bogactwem. To miasto gdzie luksus staje się normalnością, a światowe marki to zwyczajność. Pomimo pędu, tłoku na ulicach, sprawia wrażenie niesamowitego. Wieżowce, których dachy jedzą niebo są obłędne. Nie bez powodu to właśnie miasto ma tytuł miasta z najładniejszą panoramą. Zgadzam się w stu procentach.

Loty:
18.02 - [FR] KRK - BGY
18.02 - [FR] BGY - BCN
19.02 - [CA] BCN - VIE
19.02 - [CA] VIE - PEK
20.02 - [CA] PEK - ICN
21.02 - [TZ] ICN - TPE
23.02 - [TR] TPE - DMK
25.02 - [AK] DMK - MFM
28.02 - [CA] HKG - PEK
29.02 - [CA] PEK - VIE

Łącznie, blisko 28 tys kilometrów.

Dodaj Komentarz

Komentarze (16)

seby 19 lutego 2016 10:59 Odpowiedz
Wysłany: 19 Lut 2016 11:53 a niby mamy dopiero 10:58, zagięliście czasoprzestrzeń tymi przelotami. (godzina na forum się rozjechała?)chcemy więcej!
seby 19 lutego 2016 10:59 Odpowiedz
Wysłany: 19 Lut 2016 11:53 a niby mamy dopiero 10:58, zagięliście czasoprzestrzeń tymi przelotami.Taka mapka i tylko tyle z opisu takiej trasy? :D chcemy więcej!
correos 19 lutego 2016 11:01 Odpowiedz
powodzenia seba :) link do relacji pakuje do ulubionych
sranda 20 lutego 2016 15:03 Odpowiedz
seba napisał:Łapię pociąg z Kraków Łobzów i po 12 minutach jestem na lotnisku. Koszt 8 zł,co jest dobrą ceną.Tak tylko w kwestii formalnej, za 8 zł to na lotnisko można też dojechać z Płaszowa, więc ja nie powiedziałbym, że z dużo bliższego Łobzowa to też dobra cena. ;)
mlody 20 lutego 2016 17:11 Odpowiedz
@seba mieszka tuż przy Łobzowie ;) więc łatwiej mu tam wsiąść
sranda 20 lutego 2016 19:14 Odpowiedz
Domyślam się, że mieszka w pobliżu. ;) Chodziło mi o jego sformułowanie, że pociąg z Łobzowa za 8 zł to dobra cena, z czym się osobiście nie bardzo zgadzam. ;) O ile z Płaszowa ten koszt jest rozsądny, to z Łobzowa moim zdaniem bilet powinien kosztować max. 4-5 zł.
seba 21 lutego 2016 00:40 Odpowiedz
Jeśli normalnie zapłacę około 4 zł i jadę blisko 45 minut autobusem,a pociągiem 12 minut to dla mnie cena jest ok. Subiektywne zdanie;)
miloszp 21 lutego 2016 00:53 Odpowiedz
po to ci dałem kartę byś nie płacił tej kaucji :)
seba 21 lutego 2016 01:21 Odpowiedz
Wiem,ale jedna musieliśmy zapłacić (jest nas dwóch) ;)
michcioj 21 lutego 2016 01:36 Odpowiedz
spoko, fajnie seba, czekam na dalszy ciag relacji :)
tom971 21 lutego 2016 22:26 Odpowiedz
Seba poproszę o Scoot - produktowo; )
keram 21 lutego 2016 23:14 Odpowiedz
@tom971 powiem Ci, że Scoot jak na low costa jest wygodny. Sporo miejsca na nogi, fotele wygodne, lekko rozkładane - dużo lepiej niż w Ryanie/Wizzie/Peach.Leciałem 787 na trasie TPE -NRT, trasa około 4 godzin, samolot chyba pełny. Boli brak odprawy online, ale w Azji to norma niestety i kolejka na lotnisku.Warto się odprawiać na samym początku, bo jak są wolne miejsca to wrzucają do "quiet zone" czyli kilku przednich rzędów z wygodniejszymi zagłówkami (można głowę oprzeć na boku). Do wynajęcia jakieś tablety z filmami, ale nie ocenię bo nie korzystałem - w fotelach są sloty na swój tablet.
koncentrator 22 lutego 2016 12:27 Odpowiedz
Łapka w górę za zdjęcie kolan :)
keram 23 lutego 2016 10:05 Odpowiedz
Ta pianka to nic innego niż tofu, które dają do wszystkiego;)Polecam się przejechać na koniec czerwonej lini metra (tamsui) i tam wziąć prom do Fisherman wharf przy ładnej pogodzie ( o co może być teraz ciężko jest naprawdę ładnie). Jest tam rewelacyjny most i do tego klimat nadmorskich miejscowości.Możecie też przejechać się do xinbeitou na gorące źródła. Albo publiczne za 40 ntd albo do jakiegoś hotelu już drożej. Do 101 w taką pogodę nie ma co wjeżdżać na punkt widokowy, ale możecie spróbować się umówić do Starbucksa na 35 piętrze. Tylko trzeba dzień wcześniej zarezerwować sobie wejście (numer znajdziesz w sieci).EDITMożecie się też bujnąć na night market do Keelung (tylko night market miasto jest straszne) jakieś 40 minut pociągiem od Main Station. Jest to night market specjalizujący się w owocach morza - naprawdę pycha. A w mieście to polecam Raohe (koniec zielonej lini stacja Songshan). Obok niego jest fajny park z mostem gdzie można się walnąć i fajnie piwko wypić;)EDIT2:Jak mogłem zapomnieć o gondoli;)Maekong Gondola - polecam się przejechać i przejść po górce, zajść do jakieś herbaciarni i z widokiem na całe miasto wypić dobrą herbatę. A przed albo po szybka wizyta w zoo, gdzie kręcili Życie Pi. Ogólnie zoo fajne, ale na szybką wizytę to polecam tylko pandy i okoliczne zwierzaki.
keram 23 lutego 2016 10:05 Odpowiedz
Ta pianka to nic innego niż tofu, które dają do wszystkiego;)Polecam się przejechać na koniec czerwonej lini metra (tamsui) i tam wziąć prom do Fisherman wharf przy ładnej pogodzie ( o co może być teraz ciężko jest naprawdę ładnie). Jest tam rewelacyjny most i do tego klimat nadmorskich miejscowości.Możecie też przejechać się do xinbeitou na gorące źródła. Albo publiczne za 40 ntd albo do jakiegoś hotelu już drożej. Do 101 w taką pogodę nie ma co wjeżdżać na punkt widokowy, ale możecie spróbować się umówić do Starbucksa na 35 piętrze. Tylko trzeba dzień wcześniej zarezerwować sobie wejście (numer znajdziesz w sieci)
tom971 29 lutego 2016 22:48 Odpowiedz
Wyspales sie juz ? ;)